czwartek, 30 kwietnia 2015

10 zasad, by żyć dwa razy dłużej

Powrócimy jeszcze do dr Zhavornkova i jego ambitnego planu na 150 lat życia. Czy mu się uda? Na sprawdzenie może nie starczyć nam czasu. Jednak jeśli chcecie iść jego przykładem przeczytajcie jego rady. 

"Tysiące lat ludzkiej historii pokazały, że ani dieta, ani ćwiczenia czy zioła nie wydłużają znacznie życia. Oto zasady, które ustaliłem, aby pozostać młodym do czasu aż technologie wydlużające życie znajdą się w powszechnym użyciu:


  1. Unikaj psychicznego starzenia.
    Ustaw swój oczekiwany czas życia na teoretycznie możliwy, ale będący dla ciebie wyzwaniem. W tym momencie dążę do 170 lat.
  2. Wygospodaruj sobie więcej czasu dla siebie i swoich badań. 
    Odłóż posiadanie dzieci, aby uniknąć odpowiedzialności z jaką związane jest narodzenie dziecka. Twoim priorytetem ma być zdrowie i wiedza, a nie korzyści związane z materialnym statusem. Nieustannie inwestuj w edukację swoją i swojego otoczenia.
  3. Trzymaj się młodego towarzystwa.
    Utrzymuj kontakty z mlodymi ludźmi, a najlepiej młodymi naukowcami i lekarzami. Okazuje się, że nauczyciele akademiccy żyją dłużej i pozostają intelektualnie sprawni dużo dłużej niż reszta populacji.
  4. Angażuj się w badaniach nad starzeniem.
    Wspieraj i aktywnie uczestnicz w badadaniach nad starzeniem i długowiecznością. Jedynie wiedza z pierwszej ręki w tej dziedzinie pozwoli ci z czystym sumieniem brać właściwe leki na receptę spowalniajace starzenie lub niwelujące zmiany z nim związane. Część z nich jest już dostępna.
  5. Utrzymuj swoje ciało w zdrowiu.
    Śpij 7 godzin (niestety nie mogę sobie pozwolić na taki luksus), stosuj przerywane ograniczanie kalorii w swojej diecie, ćwicz jogę i okresowo wykonuj ćwiczenia siłowe. Utrzymuj swój indeks masy ciała (BMI) pomiędzy 20 a 25. Wystrzegaj się stanów zapalnych i unikaj sytuacji prowadzących do rozwijania się chorób.
  6. Poznać swoje możliwości.
    Wykonaj podstawowe testy genetyczne, by poznać swoje predyspozycje do rozwinięcia się najczęstszych chorób i odpowiedź swojego organizmu na różne leki.
  7. Kontroluj swoje zdrowie.
    Regularnie rób badania na parametry biochemiczne krwi, liczbę krwinek, tętno, aktywność i inne wskaźniki.
  8. Zacznij brać geroprotektory.
    Po przebadaniu siebie i zapoznaniu się ze współczesną wiedzą na temat walki ze starością rozpocznij stosowanie zindywidualizowanego pod siebie zestawu gerontoprotektorów, czyli leków hamujących starzenie.
  9. Przechowuj próbki swoich badań.
    Zmagazynuj próbki swojej krwi i tkanek w biobanku dla przyszłych badań.
  10. Uczyń swoje życie ciekawym i wartym starań o długowieczność.
    Znajdź dziedzinę badań [powiedziałbym w ogóle życia], która naprawdę cię wciąga. Czytaj literaturę science fiction i bądź otwarty na świat gier wideo... bo życie nigdy nie powinno być nudne."
W taki sposób w Ameryce kult młodości i piękna przeradza się w walkę o wieczne i sprawne życie. W kraju, który ma problemy z nadmiarem i przesytem. Są tu oczywiście sprzeczności - leki w nadmiarze mogą szkodzić, zamiast leczyć, a badania nie powiedzą nam o wszystkich niepożądanych skutkach ich zażywania przez dziesiątki lat. Poza tym kwestia posiadania dzieci - czy walcząc ze swoją naturą będziemy szczęśliwi? Bo przecież o to chodzi w życiu, prawda?

Artykuł na podstawie tekstu Sarah Knapton w Telegraph z 25.04.2015.
Zdjęcie: photoblog.com/duds98

środa, 29 kwietnia 2015

O tym jak pewien lekarz chce dożyć 150 lat

Opowiem wam o lekarzu - specjaliście od walki ze starością ( Polsce powiedzielibyśmy gerontologu) - dr Alexie Zhavoronkovie. Uważa on, że zdrowe żywienie, postępy w medycynie i szerokie użycie antybiotyków wydłuży nasze życie dużo bardziej niż przypuszczamy. Postanowił on zrobić test na samym sobie - żyć zgodnie z zasadami, które dadzą mu szansę na życie do późnej starości. 

Co zatem robi? Bierze 100 różnych leków i suplementów diety każdego dnia, ćwiczy regularnie, często chodzi na kontrole swojego zdrowia i monitoruje parametry biochemiczne krwi i hematokrytu. Szczepi się jak tylko pojawią się odpowiednie dla sezonu szczepionki. Swoje pragnienia do założenia rodziny i posiadania dzieci przedłożył na rzecz walki ze starością. Całą akcję nagłośnił Telegraph. Wszysko to po doniesieniu sprzed kilku tygodni kiedy to austriaccy badacze przy obecnym postępie w opiece zdrowotnej za okres starości uznali przekroczenie 74 roku życia.

Dr Alex mając obecnie 37 lat śmiało przekonuje, że ludzie po siedemdziesiątce, którzy utrzymują się w dobrym zdrowiu mają szansę dotrwać do 150 urodzin: "Ludzie, obecni 110-latkowie przeżyli trudne czasy, kiedy antybiotyki nie były możliwe, a nasza wiedza o biologii człowieka nie odbiegała aż tak znacznie od czasów epoki kamienia łupanego. Długość życia tych ludzi zależała w znacznej mierze od szczęścia i odporności na stres uwarunkowanej przez wiele czynników, w tym geny."

"Jednak ludzie żyjący obecnie doświadczą owoców badań biomedycznych, które pojawią się na rynku i stopniowo będą obniżać śmiertelność wynikającą z wielu chorób i dłuższego życia." - kontynuuje. "Myślę, że za 2 -3 lata pojawią się skuteczne leki oparte o właśnie zatwierdzone medykamenty. Pozwolą one ludziom pozostwać młodszymi i zdrowszymi do czasu aż medycyna regeneracyjna  i terapia genowa stanie się dostępna i wydłuży ich życie na kolejne lata."

Według lekarza największym winowajcą nie jest biologia, a czynniki ekonomiczne, społeczne i związane ze stylem życia. To jak walczymy z czasem zależy w dużej mierze od naszego podejścia. Najbardziej dolegliwe jest starzenie psychiczne. Ludzie tak wyewoluowali, że akceptują oczywisty spadek i utratę sprawności. Nasze nastawienie do życia, zachowanie, takie wydarzenia jak narodziny dziecka lub emerytura pobudza wiele procesów, które są bardzo trudne do odwrócenia.

Swoją oczekiwaną długość życia zwykle szacujemy na podstawie historii naszej rodziny i średniej życia dla kraju. To sprawia, że nie oczekujemy więcej. W Stanach Zjednoczonych średni oczekiwany czas życia dziewczynki wynosi 83 lata, chłopca 79 lat. Eksperci są jednak zdania, że przy stosowaniu wszystkich zabiegów przeciwstarzeniowych wiele z tych niemowląt będzie żyło znacznie dłużej. Proste zmiany w codziennym życiu jak regularne spacery, pozbycie się z diety cukru, soli  i tłuszczy oraz wykorzystanie dostępnych obecnie leków, np. statyn, mogą wydłużyć życie.

Problem w tym, że trudno przekonać ludzi do tego co dla nich dobre. Na Uniwersytecie w Cardiff przeprowadzono w 1979 roku eksperyment na 2 500 mężczyznach i poproszono o przestrzeganie 5 zasad - jedz zdrowo, ćwicz, mniej pij, utrzymuj niską wagę i nigdy nie pal. Minęły cztery dekady. Jedynie 25 z badanych udało się stosować do tych zaleceń. Są teraz znacznie sprawniejsi i zdrowsi niż ci co się poddali.
W przełomowym 35-letnim badaniu prowadzonym pod kierunkiem dr Petera Ellwooda: "okazało się, że możmy ograniczyć wystąpienie raka czy demencji. Uprawianie zdrowego stylu życia jest lepsze niż jakakolwiek tabletka. Udowodniono, że umożliwia to sprawne i aktywne życie po 65 roku życia.

Dr Zhakoronkov przekonuje, że można pokonać ograniczenia jakie narzuciła na nas ewolucja, by żyć tylko tak długo jak jest to niezbędne do wychowania potomstwa: "Jeśli spojrzymy na poprzednie wieki, długość życia w krajach rozwiniętych podwoiła się nawet bez zabiegów technologicznych. A zatem nawet katastrofy takie jak globalny kryzys gospodarczy, zwiększona aktywności walk religijnych czy bioterroryzm pozwolą na dłuższe życie obecnie żyjącym."

Samo nazwisko badacza nie brzmi anglosasko, bo jest to w istocie Rosjanin. Pracuje również w Moskiewskim Instytucie Fizyki i Technologii i kieruje labolatorium medycyny regeneracyjnej w Federalnej Klinice Badawczej przy Centrum Hematologii Pediatrycznej, Onkologii i Immunologii w Moskowie. Prezesuje też firmie biotechnologicznej specjalizującej się w odkrywaniu leków na raka i starzenie. Zaplecza do walki z czasem zatem nie brakuje. Oby jego słowa się sprawdziły - z korzyścią dla niego i dla nas...

Artykuł na podstawie tekstu Sarah Knapton w Telegraph z 25.04.2015.

Zdjęcie: visiongenomics.com

wtorek, 28 kwietnia 2015

6 produktów, które poprawią sprawność twojego mózgu

Ostatni wpis był trochę dołujący. Na zanieczyszczenie powietrza my jako jednostki nie możemy wiele zrobić. Sąsiada, która wrzuca plastik do pieca i  truje otoczenie trudno przekonać do zmiany nawyków. Niewielu odważy się w takiej sytuacji nawet zwrócić mu uwagę. W tym wpisie dla przeciwwagi podam parę produktów, które mają zbawienny wpływ na nasz mózg.

Przede wszystkim są to pokarmy bogate w antyoksydanty i kwasy tłuszczowe omega-3.

Na początek pomarańcz, czyli marchew. Jest nie tylko dobra dla wzroku, ale i układu nerwowego. Zawiera luteolinę, która ogranicza braki w pamięci związane z wiekiem oraz zapalenie, które może dotknąć mózg. Potwierdzają to badania z 2010 roku w trakcie których myszom podawano dziennie 20 mg luteoliny, co osłabiło zapalenie ich mózgu. Dodatkowo ich pamięć osiągnęła stan typowy dla młodszego wieku. Pamiętaj jednak, że sporą dawkę luteoliny znajdziesz też w oliwie z oliwek, pieprzu i selerze.


Jasnobrązowa skorupka orzecha włoskiego kryje w sobie skarb, który sam w sobie przypomina mózg. Tę sugestię potwierdzają badania z 2009 roku, gdzie starzejące się szczury z dietą o zawartości 2% orzechów ujawniały cofanie się oznak starzenia mózgu, w tym wykorzystywania i przetwarzania informacji. Rok później kolejne doniesienie na myszach z chorobą Alzheimera karmionych orzechami potwierdziło poprawę w uczeniu się, pamięci i koordynacji ruchów. Orzechy włoskie zawierają dużo antyoksydantów, które przeciwdziałają niszczeniu DNA w komórkach mózgu przez wolne rodniki.


Kolejny kolor to purpura, a więc jagody. Wiele badań potwierdza, że poprawiają pamięć. Eksperyment z 2010 roku pokazał, że dorosłe osoby przez 12 tygodni zażywające soku z dzikich jagód, które zaczęły doświadczać drobnych problemów z pamięcią po zmianie diety wykazywały lepsze zdolności do nauki i wydajniej przypominały sobie fakty z przeszłości. Grupą kontrolną byli badani, którzy nie korzystali z takiej suplementacji. Pozytywnym skutkiem zażywania jagód było też rzadsze występowanie objawów depresji.
Wyniki badań potwierdzają, że w takich owocach jak truskawki i jagody znajduje się podwyższona zawartość antyoksydantów, co zmniejsza stres komórkowy związany ze starzeniem i pobudza przekazywanie sygnałów w mózgu. 6-mięsięczne szczury z taką dieta miały lepszą pamięć i lepszą orientację przestrzenną.

Biel to ryby. A w nich znajduje się tłuszcz i kwasy omega-3, które pomagają opóźnić spadek zdolności poznawczych postępujący z wiekiem. Niestety w przypadku chorych na Alzheimera zażywanie rybiego oleju nie przyniosło oczekiwanych skutków. Ważne wnioski przynoszą badania z 2005 roku, gdzie osoby mające ponad 65 lat i jedzące dwa dania z rybami na tydzień przez 6 lat miały o 13% spowolniony proces obniżania się sprawności intelektualnej powiązany z wiekiem, względem osób niejedzących ryb regularnie. Ci, którzy jedli ryby rzadziej - raz na tydzień - mieli o 10% zmniejszone osłabienie zdolności poznawczych. Tak pozytywne wyniki mogą być też skutkiem wysokiej zawartości witaminy B12, która pomaga chronić przed chorobą Alzheimera.




Brąz i czerń to kolory herbaty i kawy. Okazuje się, że te dwie używki nie tylko odpowiadają za poranne orzeźwienie. Oprócz poprawy zdolności poprawczych mogą chronić przed chorobą Alzheimera. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych w 2010 roku , gdzie myszom z wbudowaną genetycznie chorobą Alzheimera podawano kawę z kofeiną. Ich stan poprawił się - postęp choroby wyhamował lub nawet ta nigdy się nie ujawniła. Badacze stwierdzili, że kawa może być elementem terapii tej choroby wieku starszego.
Herbata równiez przejawia pozytywne oddziaływanie na nasz mózg. Pijący herbaty lepiej wypadali w testach pamięciowych i skuteczniej przetwarzali informacje. Wykazała to próba 716 Chińczyków mających ponad 55 lat.


Ostatni kolor dla twojego mózgu to zieleń, a zatem szpinak. W postaci papki nie wygląda najlepiej i za sczególnie nie smakuje (choć znajdzie się parę ciekawych dań z tym warzywem). Jednak w jego liściach kryje się mnóstwo witaminy C i E wspomagających myślenie. Gerontolodzy przeprowadzili na szczurach doświaczenie, które ujawniło 500 - 900 % przyrost tkanki mózgowej i nerwowej w ciągu 8 miesięcy suplementowanej diety w witaminę E. Ponadto wywoływała ona uwalnianie się większej ilości dopaminy w mózgu, czyli chemicznego substytutu "przyjemności", która kontroluje przepływ informacji pomiędzy różnymi partiami mózgu.
W 2000 roku w magazynie Brain Research ukazał się artykuł pokazujący odrócenie deficytów w pamięci i zdolnościach motorycznych zwiazanych z wiekiem u starzejących się szczurów karmionych szpinakiem, truskawkami i jagodami.

Pamiętajcie zatem o wspomnianych warzywach, owocach i napojach. Nie zapominajcie przy tym o grach i łamigłowkach, które utrzymują mózg w dobrej formie. Uważa się, że jedną z najlepszych metod na ćwiczenie zdolności intelektualnych jest nauka języków obcych.

Artykuł na podstawie tekstu Amandy Chan z livescience.com

Zdjęcia: pixshark.com | 1.bp.blogspot.com | interfility.com | encrypted-tbn1.gstatic.com

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Zanieczyszczone powietrze może zmniejszyć mózg

W Polsce głównym źródłem energii jest węgiel. Nasze bogactwo naturalne nie sprzyja zdrowiu. W najbardziej zanieczyszczonych produktami spalania miastach ludzie żyją krócej. Są to Katowice, Sosnowiec, Zabrze, Gliwice, Nowy Sącz i cierpiący przez smog Kraków. Teraz okazuje się, że oprócz szkodliwości na układ oddechowy zapylenie z powietrza może mieć negatywny wpływ na mózg.

Regularne wdychanie zanieczyszczonego powietrza po pewnym czasie prowadzi do zaburzeń poznawczych. W badaniach wzięto pod uwagę 943 mieszkańców Nowej Angli w wieku co najmniej 50 lat. Do oceny stanu zdrowia - struktury mózgu - wykorzystano rezonans magnetyczny (MRI) porównując zdjęcia osób z obszarów o czystym i zanieczyszczonym powietrzu.

Okazało się, że już wzrost o 2 mikrogramy drobnych cząstek w metrze sześciennym powietrza powodowało zmniejszenie się objętości mózgu o 0,32%. Te drobiny pochodziły między innymi z rur wydechowych samochodów, ścierania się opon, wyziewów kominowych itp.

Prowadząca badania, Elissa H. Wilker z Centrum Medycznego w Bostonie, tłumaczy, że taka zmiana w mózgu odpowiada jednemu rokowi starzenia się tego organu. Ubytek objętości mózgu wynika z utraty neuronów, który normalnie przychodzi z wiekiem. Zwiększenie zapylenia o te 2 mikrogramy cząstek jest związane również ze wzrostem o 46% wystąpienia tzw. udaru niemego, bez objawów klinicznych. Widać go tylko na skanach mózgu. Mimo to przejawia się słabszymi funkcjami poznawczymi i otępieniem.

Jak to się dzieje, że zanieczyszczenie powietrza wpływa akurat na mózg? Nie wiadomo. Na razie można przypuszczać, że jest to skutek pojawienia się zapalenia, które wykrywano w przypadkach osób ze zmniejszoną objętością tego narządu.

Warto zatem po raz kolejny zastanowić się, czy chcemy tak konsekwentnie upierać się przy obecnym modelu pozyskiwania energii. Wprowadzanie w kraju odnawialnej energii przychodzi z trudem. Sprzeciwy budzi też energia atomowa. Tymczasem palenie węglem skraca nam długość życia nawet o parę lat i obniża jego jakość. Zdecydowanie dotyczy to w największym stopniu Górnego Śląska i Małopolski. Przydałyby się polskie badania dotyczące ośrodkowego układu nerwowego u mieszkańców właśnie tych regionów.

Na podstawie artykułu Agaty Błaszczak z news.discovery.com
Zdjęcie: ecology.com

niedziela, 26 kwietnia 2015

Czy pobranie krwi powie kobietom o przyszłym raku piersi?

Polska nie wygląda najlepiej pod względem wykrywalności nowotworów. Dotyczy to również najczęściej występującego raka piersi. Każdego roku rejestruje się aż 12 tysięcy nowych przypadków. Kobiety boją się mammografii, choć choroba wcześnie wykryta jest wyleczalna. Być może wkrótce pojawi się jeszcze prostsza metoda jej wykrycia - test krwi. 

Nowo opracowany test krwi może być lepszym rozwiązaniem dla wczesnej detekcji raka piersi niż mammografia. Do tej pory przetestowano go na grupie 868 Dunek.

Od lat naukowcy szukają nowych markerów pomagających w wykryciu nowotworu, choć z umiarkowanymi skutkami. Zespół Rasmusa Bro z Uniwersytetu w Kopenhadze wykorzystał w tym celu metodę używaną do kontroli złożonych procesów w przemyśle spożywczym. Grupa zamiast analizować pojedyncze biomarkery przeanalizowała wszystkie składniki znajdujące się w próbce krwi. Bro tłumaczy, że im więcej wysokiej jakości pomiarów bierze się od badanych dla oceny ryzyka zachorowania na raka (tutaj raka piersi) tym lepiej da się opracować model rozwiązujący złożone problemy.

Oryginalne podejście pozwoliło na opracowanie biokonturu - złożonego wzoru istotnych informacji. Nie pokazuje on istotności poszczególnych biomarkerów, ale interakcje między nimi. Ważne jest zatem całościowe spojrzenie, a nie wybieranie pojedynczych znaczników.

Metoda biokonturu zastała przetestowana na 400 kobietach, które zgodziły się na oddanie ich osocza. Przy pierwszym badaniu nie miały nowotworu. Zdiagnozowano go jednak po 2 - 7 latach. Brane były też przypadkipacjentek zdrowych przez cały czas eksperymentu, W ten sposób stworzono metaboliczny profil krwi dla każdej próby, czyli wszystkich produktów przemiany materii jakie się w niej znajdują.

Duńska metoda jest lepsza niż szeroko stosowana mammografia, bo ta druga wykrywa raka piersi dopiero po pojawieniu się tej choroby. Bro dodaje, że choć test nie jest idealny to jednak pozwala na przewidzenie nowotworu na lata przed jego pojawieniem. Biokuntur wskaże, że istnieje wysokie ryzyko zachorowania w ciągu 2 - 5 lat po pobraniu krwi. Twórcy testu oceniają jego sprawdzalność aż na 80%.

Na podstawie artykułu Janet Fang z iflscience.com

Zdjęcie: news.health.com

sobota, 25 kwietnia 2015

Co wpływa na wzrost, czyli dlaczego Holendrzy są najwyższym narodem świata?

Nie zastanawialiście się nigdy dlaczego jedni są wyżsi od drugich? Te różnice nie tylko dotyczą różnych regionów świata, ale i krajów w obrębie kontynentów. Powiecie, że chodzi o geny. Tylko jak wytłumaczycie fakt, że synowie są wyżsi od ojców, tak jak jest w moim przypadku. Lepsze odżywianie młodszego pokolenia? Wpływ klimatu? Przyjrzyjmy się najwyższemu narodowi świata.

Chodzi o małe państwo nie tak znowu bardzo oddalone od Polski. Holendrzy w ciągu ostatnich 150 lat zwiększyli swój wzrost aż o 20 cm. Średnio mierzą już 183 cm. Naukowcy tłumaczą to zamożnością społeczeństwa, bogatą dietą i dobrą opieką zdrowotną. Jednak jeszcze jest coś na rzeczy. Holenderski zryw wzrostu może być przykładem trwającego na naszych oczach działania ludzkiej ewolucji.

Ostatnie dane pokazują, że wysocy Holendrzy przeważnie mają więcej dzieci i więcej z nich osiąga dorosłość. Oznacza to, że geny odpowiedzialne za wysokość stają się coraz częstsze, tak tłumaczą  to biolodzy behawioralni.

Prowadzący badania na holenderskiej populacji Stephen Stearns dodaje: "Nasze badania przekonują, że na ludzkie populacje nadal działa dobór naturalny. To dotyka najważniejszych aspektów rozumienia naszej natury i tego jak bardzo jest plastyczna." Z własnego doświadczenia wie, że faktycznie mężczyźni z północnej Holandii są wysocy.

Przez wiele lat to mieszkańcy USA byli najwyższym narodem świata - dwa wieki temu przewyższali Holendrów o 5 - 8 cm. Dzisiaj mogą się poszczyścić jednak swoją tuszą, która bije na głowę inne kraje. W tym wyścigu wysokości liczą się też mieszkańcy innych krajów północnej Europy - Norwegowie, Szwedzi, Duńczycy i Estończycy.

Udało się znaleźć aż 180 genów odpowiedzialnych za wzrost. Każdy z nich dokłada się do końcowego efektu. Jednak w ten sposób można wytłumaczyć do 80% zmienności we wzroście, ktory występuje w danej populacji. Najwidoczniej również inne czynniki mają tu znaczenie. Określa się je mianem środowiskowych, czyli wynikających z otoczenia, a nie materiału genetycznego.

Ciekawy przypadek dotyczy dzieci imigrantów japońskich zamieszkałych na Hawajach. Dzieci były znacznie wyższe niż ich rodzice. Naukowcy wytłumaczyli to dietą bogatą w mleko i mięso. Niemniej w przypadku Holendrów tak dużą zmianę w krótkim czasie można próbować wyjaśnić zmianami w środowisku. Wraz z rozwojem kraju Holandia stała się jednym z największych producentów sera i mleka. Pomógło też może dość równomierne rozłożenie zamożności w społeczeństwie i powszechny dostęp do ochrony zdrowia.

Tutaj docieramy do jeszcze jednego czynnika - doboru płciowego. Sporo do powiedzenia mają w tej kwestii kobiety i ich preferencje. Wysocy mężczyźni po prostu im się podobają. Podświadomie dlatego, że korzają się z lepszym zdrowiem, atrakcyjnością dla płci przeciwnej, lepszym wykształceniem i wyższymi zarobkami. To wszystko może się przekładać na wyższą liczbę potomstwa. Faktycznie według statystyk wyżsi panowe rzadziej są bezdzietni i mają większe szansę na posiadanie partnera. Niby logiczne, ale nie wszystkie badania potwierdzają te założenia, bo już na przykład Amerykanie z przeciętnym wzrostem mają większe powodzenie u płci przeciwnej. Tutaj dobór naturalny poszedł bardziej w kierunku preferencji żywieniowych, a nie wzrostu.

Podobnego efektu nie zauważono u kobiet. To raczej panie o średnim wzroście miały największe szanse na posiadanie dzieci. Tym wysokim trudniej znaleźć partnera, u tych niskich pojawia się natomiast większe ryzyko utraty dziecka.

Stearns przyznaje, że selekcja płciowa cały czas trwa. Holenderki mogą woleć wysokich mężczyzn, bo oczekują po nich większych środków finansowych, które będą w stanie wyłożyć na swoje dzieci. Są też inne możliwości. Wyższy mężczyzna może być odporniejszy na choroby, ale i częściej się rozwodzi i zakłada drugą rodzinę.

Biolog jedynie może spekulować nad różnicami w ewolucji Amerykanów i Holendrów. Prawdą jest, że ludzie zwykle wybierają niewiele niższych lub wyższych partnerów od siebie. Ponieważ niższe kobiety w Stanach mają więcej dzieci to wyższym Amerykanom trudniej o partnerkę podobną wzrostem do nich.

Badania potwierdzają wcześniej przeze mnie czytane doniesienie, że w istocie kobiety szukające męża nie zwracają zbyt dużej uwagi na wygląd zewnętrzny, tzn. nie ma ogólnych cech, które by wszystkie preferowały. Oprócz jednej - wzrostu. Pamiętajcie też, że kierunek ewolucji może się zmienić i za parę dekad to inny naród będzie miał najwyższych mężczyzn.

Sami Holendrzy interpretują te wyniki wysuwając za główną przyczynę mleko i jego wysokie spożycie. Niektórzy z nich tłumaczą to też hormonami w mleku i mięsie. Jakie jest wasze zdanie? Jak myślicie, co wpływa na wzrost oprócz genów. Chętnie poznam wasze zdanie w komentarzach.

I na koniec o tym jak Polacy wyglądają pod względem wzrostu w Europie. Polscy mężczyźni są pośrodku listy, co pokazuje poniższa mapa (w skali świata nasze 178 cm i tak jednak plasuje się w czołówce):

Na postawie artykułu Martina Enserinka z news.sciencemag.org.

Zdjęcie: galleryhip.com

piątek, 24 kwietnia 2015

Jak soja walczy z rakiem piersi

Soja nie jest bardzo popularna w Polsce, choć kojarzy się ją głównie ze składnikiem pokramów wegeteriańskich. Okazuje się, że szczególnie kobiety powinny po nią sięgać.

Jeśli soja jest stałym elementem twojej diety dajesz swojemu organizmowi porcję genisteiny - związku należącego do izoflawonów, który chroni przed zachorowaniem na raka piersi. Jedno z ostatnich badań wyjaśniło dlaczego tak jest. To kolejny głos w wieloletniej dyskusji nad wpływem sojowej diety na rozwój nowotworów.

Soja zawiera genistynę, którą nasz układ trawienny przetwarza w genisteinę, a ta z kolei przypomina pod wzgędem struktury molekularnej hormon płciowy - estrogen, szczególnie ważny u kobiet. Okazuje się, że genisteina stymuluje jego wydzielanie. Jej działanie jest dwuznaczne. Z jednej strony są dowody na to, że pobudza wzrost komórek nowotworowych raka piersi, z drugiej kobiety na wysokosojowej diecie wykazywały rzadsze nawroty tego nowotworu.

Naukowcy z Uniwersytetu w Georgetown udowodnili, że szczury karmione długo paszą z wysoką zawartością genisteiny mocniej odpowiadały na leczenie skierowane przeciwko estrogenowi niż szczury na zwykłej diecie. Poza tym były mniej narażone na nawroty chorób nowotworowych.

Soja jest przedmiotem zażartej dyskusji między zwolennikami i przeciwnikami wegetarianizmu, bo to najczęstszy zamiennki mięsa.

Zespół Hilakivi-Clarke zbadał zwierzęta karmione genisteiną biorąc pod uwagę odpowiedź układu odpornościowego. Według badań taka dieta powoduje, że komórki odpornościowe (limfocyty T) szybciej atakowały komórki rakowe, nawet przed podaniem leku skierowanego przeciwko nowotworowym komórkom odpowiadającym na estrogen. Dodatkowo limfocyty T nabyły zdolność do obchodzenia mechanizmów jakie stosują komórki raka dla uniknięcia ataku.
Profesor Hilakivi-Clarke tłumaczy to tak: "Nasze wyniki sugerują, że genisteina potrafi zaktywować przeciwnowotworową odpowiedź układu immunologicznego i obniża ekspresję mechanizmów, które osłabiają działanie tego układu. Może to tłumaczyć dlaczego spożywanie genisteiny z soją obniża ryzyko nawrotów raka piersi."

Wnioski nie są jednak w pełni pozytywne. "Krytyczne znaczenie ma spożywanie genisteiny znacznie wcześniej przed rozwinięciem się raka. Pozwala to zaprogramować guza tak, by wydajnie pobudzał układ odpornościowy do działania" - dodaje doktorant Xiyuan Zhang, pracujący we wspomnianej grupie badawczej.

Wszystko by było prostsze gdyby ludzi i gryzonie metabolizowały soję tak samo. Tak jednak nie jest, co utrudnia przełożenie tych badań na nasz gatunek. Możemy jednak przypuszczać, że soja sprzyja kobietom. Badania epidemiologiczne sugerują efekt ochronny 10 miligramów izoflawonów na dzień, co jest równe jednej trzeciej kubka mleka sojowego. Warto wspomnieć, że genisteina chroni też nas przed innymi nowotworami, na przykład mózgu, jelita grubego i męskiej prostaty.

Ponieważ związek przypomina estrogen kobiety jedzące często soję mogą też prawdopodobnie liczyć na łagodniejszy przebieg menopauzy i zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS). Szczególnie jednak w przypadku tej drugiej dolegliwości wpływ soi jest różnie interpretowany.


Na podstawie artykułu Stephena Luntza na iflscience.com
Zdjęcie: zeelab.co.in

czwartek, 23 kwietnia 2015

Dbaj o naszą planetę, bo od tego zależy twoje zdrowie

Przy okazji Dnia Ziemi, który świętowaliśmy wczoraj napiszę o paru niby oczywistych prawdach, ale często przez wielu ignorowanych. Raczej jesteśmy niechętni zielonym ruchom, bo i nasza gospodarka do najnowocześniejszych nie należy, a przecież im gorzej z naszą planetą, tym gorzej z człowiekiem, który nierozerwalnie wplątany jest w system obiegu materii i energii. Niestety w Polsce akcje sprzątania świata są kojarzone najczęściej z akcjami organizowanymi przez szkoły, a to dorośli śmiecą najwięcej i przekazują swoje przyzwyczajenia kolejnemu pokoleniu. Jednak tu nie chodzi jedynie o pozostawianiu odpadów po sobie...

 Dzień Ziemi obchodzi się od 45 lat, aby uświadomić społeczeństwu potrzebę ochrony środowiska i pokazać jakie mamy szczęście, że żyjemy na błękitnej planecie. Dlaczego zwrócac uwagę na nasze otoczenie?

1. Czyste środowisko jest niezbędne dla zdrowego życia
Im mniej dbasz o środowisko, tym bardziej będzie zanieczyszczone.
Zanieczyszczone powietrze wpływa na drogi oddechowe i może sprzyjać rozwojowi nowotworów, przede wszystkim w wyniku wdychania szkodliwych związków chemicznych. Skażona toksynami woda prowadzi do biegunki, tyfusu i innych chorów związanych ze środowiskiem wodnym. Tutaj znaczenie mają bakterie i pasożyty spożywane z wodą.

2. Ziemia się nagrzewa
Choć nadal przeciwnicy globalnego ocieplenia głośno próbują zaprzeczyć temu zjawisku dane klimatyczne są nieubłagane. Robi się cieplej, choć nie do końca wiadomo na ile człowiek przyczynia sie do tego stanu. Nie ulega jednak wątpliwości, że doprowadza to do coraz gwałtowniejszych zjawisk pogodowych, w tym niszczących nawałnic, fal upałów, susz, powodzi.

3. Ochronę przyrody docenią twoje wnuki i prawnuki
Nikt nie żyje wiecznie. Powinniśmy myśleć o przyszłych pokoleniach - świecie w którym będą żyli nasi następcy. Nie możemy egoistycznie wyczerpać naszych zasobów, bo z czego będą korzystać ludzie za 100 czy 200 lat?

4. Ważna bioróżnorodność
Bioróżnorodność to wszelkie bogactwo zwierząt, roślin, grzybów i mikroorganizmów zasiedlających planetę. Działalność człowieka niszczy ich siedliska. Człowiek zaspokaja wiele swoich potrzeb korzystając z ich obecności. Spożywamy pokarm ze zwierząt. i roślin, pijemy wodę, oddychamy powietrzem, wiele naturalnych materiałów służy nam za schronienie.i odzienie. Wykorzystaliśmy wiele gatunków dla swoich celów. Jeśli zniknie ze śrowiska jeden z tych gatunków może dojść do uruchomienia niekontrolowanego łańcucha reakcji, który negatywnie odbije się na naszej działalności.
Większa bioróżnorodność to większa szansa na nowe odkrycia, które mogą uczynić nasze miejsce do życie lepszym - tutaj można wspomnieć o związkach chemicznych odkrywanych u rzadkich roślin, które mają ciekawe właściwości dające szanse na nowe terapie medyczne.

5. Człowiek jest częścią środowiska naturalnego
Dlatego pomimo ogromnego rozwoju technologicznego nie chcemy mieszkać w wieżowcach ze szkła i cementu, w miastach w całości wybrukowanych i wyasfaltowanych. Potrzebujemy parków, skwerow, działek, czystych jezior i rzek, gdzie możemy odetchnąć i nabrać świeżego powietrza. Doceniają to zwłaszcza osoby zainteresowane ogrodnictwem, rolnictwem czy pasjonaci przyrody - ornitolodzy, entomolodzy, wędkarze, myśliwi (niestety w ostatnim przypadku nie wszyscy rozumieją potrzebę zachowania właściwej liczebności populacji dzikich zwierząt).


W codziennym życiu pamiętajcie o zasadzie 3 R:
- redukuj - oganiczaj zużycie odpadów (ang. reduce),
- używaj wielokrotnie (ang. reuse),
- odzyskuj (ang. recycle) - segraguj odpady.

Zdjęcie: blog.doctoroz.com | ekonsument.pl

środa, 22 kwietnia 2015

Witaminy w tabletkach mogą sprzyjać zachorowaniu na raka

Polacy to hipochondrycy i lekomani. Na potęgę kupujemy suplementy diety i bierzemy je bez kontroli, bo przecież "nie zaszkodzi". Prognozy podają, że za 3 lata Polacy wydadzą na supementy diety aż 5 miliardów złotych. Masowo nabieramy się na chwyty marketingowe koncernów farmaceutycznych, jednocześnie starając się jeść zdrowo i naturalnie. Czy to może nam zaszkodzić? Tak. Kolejny dowód przynoszą badania z Centrum Badań Nowotworów w Colorado.

Kupujemy suplementy diety, aby poprawić sobie zdrowie. Tymczasem rośnie liczba doniesień sugerujących, że kompletnie nie poprawiają naszego zdrowia (tzw. efekt placebo, czyli fałszywego leku), a mogą nawet mu szkodzić. Badania z ostatniego roku sugerują, że wspomaganie diety tabletkami zamiast obniżać ryzyko powstania nowotworu podwyższa je.

Jeden z biologów, Tim Byers tłumaczy - "Nie wiemy dlaczego tak się dzieje na poziomie molekularnym, ale mamy potwierdzenie, że ludzie zażywający więcej suplementów diety niż to potrzebne mają większą szansę na rozwój raka".

Badania z tego zakresu zaczęto prowadzić już 20 lat temu. Naukowcy zaobserwowali, że ci, którzy spożywali więcej warzyw i owoców rzadziej chorowali na nowotwory. Ponieważ suplementy diety są napakowane dobroczynnymi witaminami i zwiazkami odżywczymi obecnymi w roślinnej diecie branie ich powinno jeszcze bardziej obniżyć ryzyko raka. Z takim podejściem zaczęto projektować eksperymenty mające tego dowieść.

Początkowo wyniki były zachęcające. Analizy tkanek i badania na zwierzętach wydawały się potwierdzać to założenie. Stąd kolejnym krokiem były badania populacyjne, które miały wykazać u ludzi obniżenie ryzyka zachorowania na raka. Badania kolejnych tysięcy pacjentów zadziwiały jednak naukowców przeciwnymi wynikami. Suplementy diety nie tylko nie przekładały się na korzyści zdrowotne, ale niektóry nawet podwyższały szanse na rozwój raka, przy przekraczaniu zalecanej ilości danego związku w diecie.

Dla przykładu eksperymenty z 2006 roku pokazały, że kwas foliowy w tabletkach może powodować podwyższenie rozwinięcia się nowotworu o 20%. Ponadto, kobiety, które zażywały najwyższą ilość kwasu foliowego, pochodzącego głównie z suplementów, wykazywały aż o 32% większe ryzyko zachorowania na raka piersi niż te, które spożywały go najmniej. Nie koniec tej niepokojącej historii. Kolejne próby potwierdziły wzrost liczby narośli w okrężnicy, tzw. polipów. Wprawdzie większość z nich jest nieszkodliwa, ale niektóre mogą posiadać potencjał kancerogenny.

Nie dość na tym, kolejne badania na mężczyznach dowiodły, że witamina E w tabletkach związana jest z większym ryzykiem rozwoju raka, a jeden z raportów pokazuje podwójny wzrost zachorowalności na raka prostaty. Z kolei u kobiet branie multiwitamin zwiększyło o 20% rozwój raka piersi wobec tych pań, które nie brały suplementów.

"Nie chcę straszyć ludzi przed braniem witamin i minerałów" - dodaje przy tym Byers. "Multiwitaminy brane we właściwych dawkach mogą być dla was korzystne".

Wniosek płynący z takich sensacyjnych badań jest prosty. Większość ludzi jest w stanie spożyć rekomendowane dawki witamin i minerałów jedząc zdrowe i pożywne posiłki, złożone z warzyw i owoców. Trzeba pamętać o tym, ze związki dostarczane w tej postaci są dużo łatwiej przyswajalne. Spora część z nas wcale nie musi łykać codziennie pigułek i w ten sposób może zaoszczędzić niepotrzebnie wydawane pieniądze, bo jak podsumowuje Byers:
"Na samym końcu odkryliśmy, że branie dodatkowych witamin i minerałów bardziej szkodzi niż pomaga".

Na podstawie artykułu Justine Alford z iflscience.com i wyników z University of Colorado Cancer Center.
Zdjęcie: glogster.com

wtorek, 21 kwietnia 2015

Czy soczewki szkodzą oczom?

Soczewki kontaktowe to ogromne udogodnienie, które jest z nami od lat 80. Pozwala zapomnieć o swojej wadzie wzroku, pozbyć się niechcianych okularów w czasie uprawiania sportu czy z powodów estetycznych. Zrobione są z neutralnego dla rogówki hydrożelu, czasem z domieszką silikonu. Czy jednak są tak bezpieczne jak się wydaje?

Oczywiście, tak jak z innymi wynalazkami ludzkości, szkopuł tkwi w umiarze. Sam noszę soczewki od VI klasy i są dla mnie świetną alternatywą dla okularów. Nie każdy może je jednak nosić. U niektórych mogą wywołać zespół suchego oka, który związany jest z niedoborem wydzielania płynu łzowego. Często u noszącego pojawia sie pokusa, aby zaoszczędzić na płynie i zmieniać go co 2 - 3 dni (nie mówiąc już przypadkach przechowywania soczewek w wodzie kranowej). Innym zaniechaniem może być rzadsze zdejmowanie soczewki kontaktowej  - nie tak jak zaleca producent codziennie wieczorem lub co 2 dni, ale co tydzień lub dwa. I tu okuliści przytaczają różne historie jak to pacjenci nie zdejmują soczewek kontaktowych przez ponad miesiąc, dostają owrzodzenia rogówki i muszą raz na zawsze pożegnać się z tą formą korekty wzroku, nie mówiąc o późniejszych problemach z widzeniem.

Ku przestrodze umieszczam zdjęcie oka dziewczyny z Tajwanu, która nie zdejmowała soczewek przez 6 miesięcy. Łzy mają właściwości antybakteryjne i zapobiegają rozwijaniu się pierwotniaków żywiących się chętnie ludzkimi białkami rogówki. Zakładając soczewkę dajemy im osłonę - inkubator, który zapewnia drobnoustrojom rozwój, zwłaszcza tym, które nie przepadają za tlenem. W przytoczonym przypadku pod soczewką rozwinęła się kolonia ameb. Rodzaj Acanthamoeba może niektórych odstraszyć od noszenia soczewek, bo dość powszechnie występuje w wodzie bieżącej, zbiornikach wodnych lub na basenie. Bakterie nie tyle żywi się ludzką tkanką, co karmią się innymi bakteriami. Na początku przebywają tylko na powierzchni rogówki. Z czasem jednak liczba ameb rośnie i te zaczyna zapuszczać się głębiej uszkadzając ten cenny element aparatu wzroku. W tym stadium pierwotniak jest już trudny do usunięcia.

Pełzakowate zapalenie rogówki, bo tak określa się tę chorobę, to efekt niedostatecznie oczyszczanych soczewek kontatkowych. O wiele bardziej jednak ryzykujemy gdy w ogóle ich nie zdejmujemy. Wspomniana Tajwanka nie tylko spała z soczewkami na oczach, ale i pływała z nimi w basenie. Jak tłumaczą specjaliści, niedobory tlenu powodują uszodzenia w zewnętrznej, epitelialnej warstwie naszej rogówki, co przypomina maleńkie ranki przez które przenikają bakterie, by zająć całe oko. Czy można coś zrobić po tak znacznym uszkodzeniu oka jak na zdjęciu? Wykonuje się już dość regularnie przeszczepy rogówki (keratoplastykę). Niemniej sukces jest tylko częściowy. Jeśli pozwolimy na rozległy rozwój amebie będzie ją bardzo trudno usunąć z organizmu i problem może powracać. Oczywiście zapaleniu towarzyszy nie tylko zaczerwienie oczu, ale i światłowstręt, ból czy niewyraźne widzenie. Początkowe objawy nie są jednak na tyle dokliwe, by skłonić niektórych do udania się po pomoc. Jak widać może mieć to opłakane skutki.

Muszę jednak uspokoić, że stosując właściwą higienę i zdejmując soczewki na noc do świeżej porcji specjalnego płynu możemy być spokojni o nasze oczy. Przytoczę może parę rad:
- przy zakładani i zdejmowaniu soczewek zawsze umyj starannie ręce,
- dezynfekuj soczewki codziennie i po każdym ich zdjęciu,
- soczewek dotykaj jedynie opuszkami palców, unikaj kontatku z paznokciami,
- dbaj o swój pojemniczek na soczewki,
- regularnie wymieniaj pojemnik na soczewki,
- pamiętaj, że płyn do soczewek jest zdatny do użycia do 6 miesięcy od otwarcia,
- używaj soczewek jednodniowych lub ograniczaj ich noszenie - wskazówka dla bardzo ostrożnych.

W ciągu 20 lat noszenia nie nabyłem zespołu suchego oka, ani nigdy nie miałem zapalenia spojówki. Jeśli chodzi o basen powinniście jednak je zdejmować na czas przebywania w wodzie. Ewentualnie pływać z założonymi przez cały czas okularami pływackimi. Jednym z płynów, które mają w opisie właściwości niszczące Acanthamoebę jest OPTI-FREE, ale dobieranie płynów do danego typu soczewek to już inna kwestia.

PS. Chcesz wiedzieć więcej o pełzakowatym zapaleniu rogówki? Spójrz tutaj

Zdjęcia: Anna S. Kitzmann, M.D

niedziela, 19 kwietnia 2015

Jak być szczęśliwym?

To pytanie od którego chcę zacząć tego bloga. Wszystko pragniemy być szczęśliwi i choć żyje nam się lepiej niż 30 lub 50 lat temu to obecne czasy narzucają nam wyzwania, które sprawiają, że ciągle biegniemy na górę, ale nigdy nie sięgamy jej szczytu.  

Ewolucja naszego gatunku nie nadąża za postępem technologicznym. Skrzywiony kręgosłup od pochylonej postawy ciała, słaby wzrok od wielogodzinnego wpatrywania w ekran, nadwaga przez niepohamomwane jedzenie i uszkodzony słuch od muzyki podawanej w słuchawkach to tylko najprostsze przykłady. 

W erze informacji zalewa nas fala wiadomości, najczęściej niepotrzebnych, pustych i przegadanych. Chcę z Wami dzielić się doniesieniami na temat zdrowego, świadomego żywienia, aktywnego stylu życia i technologii jakie służą utrzymaniu nas w dobrej formie. Jeśli wiemy jak działa nasz organizm, kontrolujemy to co jemy i pobudzamy nasz organizm ćwiczeniami fizycznymi i umysłowymi trzymamy się w zdrowiu i zachowujemy dobry nastrój. To tylko jeden z punktów, ale niezbędny, by być szczęściwym. A na koniec pierwszego postu parę zasłyszanych rad:

1. Znajdź swoje hobby - sport lub pasja to azyl dzięki któremu zapomnisz o problemach dnia codziennego.
2. Pomagaj drugiemu człowiekowi, dbaj o środowisko lokalne i naturalne. 
3. Znajdź radość w błahych sytuacjach, bo warto wstać rano z łóżka choćby tylko po to, by wyjść na spacer w pogodny dzień.
4. Spełniaj się w swojej pracy. Czasu nie da się zatrzymać  i jeśli większość swojego życia masz robić coś z przymusu staniesz się zgorzkaniły i cyniczny, a więc nieszczęśliwy.
5. Podróżuj, poznawaj nowych ludzi, nie rezygnuj z aktywnych sposobów na spędzanie wolnego czasu.